W blogu o tytule"mali bracia" będę opisywała wszystkich małych braci mniejszych o gorących sercach,którzy ,przeszli razem ze mna i moją rodziną przez nasze życie.Będą to opowieści dla malych dzieci,i dorosłych.Moje wspomnienia warte są ocalenia i zapamiętania.Postaram się pokazać wiele fajnych zdjęć.Mam nadzieję że się spodobamy-ba,jestem tego pewna..........
Translate
sobota, 9 marca 2013
Cudowne lata .......
W roku 1962 w m-cu luty przenosimy się do cudownego miejsca jakim jest miasto Sandomierz.Zaczynamy nowy rozdział naszego życia.Jesteśmy bardzo szczęśliwi.Mieszkamy w pięknym historycznym miejscu.Cieszymy się ,że jesteśmy razem.Jest nam dobrze.Miasto przyjęło nas bardzo gościnnie.Nasz synek zdrowo rośnie.Ponieważ mamy bardzo małe mieszkanie nie możemy sobie pozwolić,mimo usilnych próśb naszego synka na zaproszenie do naszego domu małego zwierzaka.Obiecujemy to naszemu synkowi w przyszłości.W roku 1964 dostajemy trochę większe mieszkanie.Jest to jak,na współczesne czasy mieszkanie bardzo male.Zaledwie pokój z kuchnią.Wtedy wydawało nam się ono pałacem.Owczesny minister MON bardzo słabo dbał o sprawy bytowe swoich oficerów.Brakowało wszystkiego.Bardzo ciężko żylo nam się na codzień.Ale,byliśmy młodzi pełni nadzieji na lepsze jutro.W roku 1969 na gwiazdkę witamy w naszym domu małego pieska.Jest to mieszanka ratlerka z kundelkiem .Jest to taka malutka -sarenka w miniaturze.Bardzo wesołe stworzonko.Nasze dzieciaki synek i córeczka są przeszcześliwi.Nie na długo jednak.W roku 1970 mąz zostaje przeniesiony do Warszawy.Czekamy na mieszkanie w Warszawie.Jedna z moich znajomych wybudowała sobie dom w Sandomierzu i namówiła nas,aby pieska zostawić u niej do czasu aż, się nie urządzimy w stolicy.Bardzo pokochały nasząKropkę jej dzieci.Miała tam bardzo dobrze.Ale nam było bardzo smutno.Choć wiedzieliśmy że w domku z ogródkiem,będzie miała lepiej niż w bloku w dużym mieście.Zadnych zdjęć niestety też nie mamy.Kiedy po roku mieszkania w Warszawie odwiedzamy Sandomierz pierwsze kroki kierujemy do naszych przyjaciół.Kropka wita nas dziką wprost radością.Wszyscy płaczemy wzruszeni.Najbardziej zaskoczeni są gospodarze.Są trochę rozżaleni jej radościa.Mówią ,przecież -ona ma u nas tak dobrze.My,ją tak bardzo kochamy.No!i co na to powiedzieć?Nie możemy już niczego w tej sprawie zrobić.Kiedy sie żegnamy,Kropka sobie słodko śpi na swojej podusi.Jest bezpieczna ma się dobrze.Zostaje w domu bezpiecznym,dobrym i my mamy tego pelną świadomośćPo latach dowiedzieliśmy się ,że wydała na świat,potomstwo.Potem cieżko zachorowała i odeszła.Została pochowana w ogródku naszych znajomych.........cdn.....Bara 66....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Witaj Halinko!
Wzruszyłaś mnie opowieścią o małym piesku nazywanym Kropka.
Psy, to wspaniałe zwierzęta. One wszystko pamiętają; okazywaną im miłość ale i zło...
Serdecznie pozdrawiam:)
Gratuluję! Jestem 100-tną osobą na twoim blogu!!!!!
Pozdrawiam:)
Wzruszyłam się czytając opowieść o Kropce. Łucja ma rację psy to wspaniałe zwierzęta. Pozdrawiam.
W tam tych latach tez mieliśmy podobną sunię...
Cóż widocznie tak miało być, a Kropka miał jednak dobrze...
I znowu jestem. Masz wspaniały blog. Będę często tutaj zaglądać. Pozdrawiam.
Zapowiada się całkiem dobrze. Nie wiem ile masz takich tematów, ale musisz się przygotować na to , że wkrótce Ci ich zabraknie.
Szykuj nowe tematy i opowieści, wychodzi Ci to pisanie świetnie.
Pozdrawiam:)
Prześlij komentarz