Translate

czwartek, 21 marca 2013

Pani Zima.-nie odpuszcza......

W tej chwili kiedy piszę te słowa,za oknem szaleje snieżyca.Czy to się juz nigdy nie skończy?Jest godzina 17.40 i cały czas duje śniegiem ,że aż ho!.Do rana jak dobrze pójdzie bedziemy znowu zasypani..Ale ,piszę przecież o naszych braciach mniejszych .Wspaniałych stworzeniach na czterech łapach. Sara nasz piekny owczarek niemiecki o rudej maści jest ulubienicą Pawła męża Basi. Sara po przeprowadzce z Warszawy swietnie się zaaklimatyzowała w Bramkach.Ma tu swobodę ,dośc duży ogród wokół domu,jest więc gdzie hasać.Zabierają ją wszędzie z sobą ,wiec nie jest jej smutno.Pewnego dnia Pawel przynosi do domu małą kuleczkę -pieska kundelka.Byl na bazarze w Błoniu ,i zobaczył jak jakis  czlowiek usiłował sprzedać to cudo.Zal mu sie bardzo zrobiło tego pieska,i go po prostu kupił.Była to suczka i dali jej imię Kaja tak jak miała tamta suczka w Warszawie na imię.Kaja zostala przyjeta przez Sarę z rezerwą.Rosła i bawiła się ładnie z Sarą.Po roku bardzo się z sobą zaprzyjazniły.Niestety,kiedy miała półtora roku zachorowała smiertelnie.Miała raka jelita grubego.Mimo troskliwego leczenia przez sąsiada z naszej ulicy lekarza weterynarii nic się nie dało zrobić.Pewnego dnia Kaja odeszła.Też zostala pochowana obok Zuzi pod akacją w lesie koło naszej posesji.Sara znowu była samotna.Była bardzo smutna. Przyzwyczajona do zabaw w towarzystwie,nie chciała zupelnie bawić się sama.Snuła się po domu smutna i żal było patrzec na jej smutek.Cała rodzina też dzielila ten smutek razem z nią.Jak trafił do nas piesek Joris i jak przyjeła go nasz Ruda opisze niebawiem........ cdn.bara66

1 komentarz:

♥ Łucja-Maria ♥ pisze...

Zachwyca mnie każdy z Twoich postów. Lubię je czytać. Z niecierpliwością czekam na kolejny post. W Twoim życiu przewinęło się wiele stworzeń. Wszystkie przyjmowane były z wielką miłością. To bardzo cieszy zwłaszcza teraz, gdy tak dużo błąka się po ulicach wyrzucane przez bezdusznych ludzi.
Serdecznie pozdrawiam:)