Translate

czwartek, 13 czerwca 2013

Szykujemy,pucujemy cały dom w oczekiwaniu na gosci...........

Od kilku dni wiemy już,kiedy do nas przyjadą nasze kuzynki.Więc trzeba się było ostro zabrać do roboty.Nie żeby było u nas brudno.Ale okna były myte,przed Wielkanocą i juz,się zdążyły zabrudzić.No!i tak trzeba wiele prac wykonać by godnie przyjąć gości.Ostatni raz widziałam,moje kuzynki przed laty kiedy byłam ostatni raz na Ukrainie.To były małe wtedy dziewczynki.Teraz przyjadą do nas dorosle kobiety ,z swoim bagażem życiowym,doświadczeniami,etc.4 dziewczyny w rożnym wieku:13 lat ,36 lat,47 lat,i 63 lata.Bardzo sie cieszę na to spotkanie.Tak jakoś nasza rodzina się rozsypała po świecie.Mama kiedy jeszcze ,żyła bardzo mnie prosila ,abym odnowila kontakty z tą gałęzią rodziny/bo to z jej strony/.I kiedy przez internet /kto by to pomyślał/moje dziewczyny się odezwały nawiazałyśmy utracone na 40 kilka lat więzi.Wysłaliśmy im zaproszenie z ktorym jest mnóstwo kłopotu,bo to i trzeba wykazać się odpowiednią sumą  pieniędzy i lokum żeby móc zaprosić kogoś z poza Unii.I czekać cały miesiąc na tzw. zaproszenie.Wysłać do nich i znow trzeba czekać miesiąc na wizy do naszego kraju.Ale dostaliśmy wszystkie papiery/wszystko jest dosyć drogie/i teraz czekamy na dziewczyny.Wczoraj nasza Pusia przeszła samą siebie. Słyszała jak mówilam do męża żeby mi podał pojemnik z szynką z Lidla.Na hasło Lidl Pusia usiadla grzecznie na krzesełku przy stole i czekała na plasterek szyneczki.Tylko z Lidla bo nie jest słona i wędzona.Taka dietetyczna innej nie tknie.Zjadła z talerzyka elegancko się oblizała i sobie poszła.Ktoś może pomyśleć,że już do reszty zbzikowalismy ,ale to jakoś tak samo wychodzi.Sara jest biedna bardzo cierpi na stawy biodrowe .Jest to choroba owczarkow niemieckich genetycznie uwarunkowana.Dajemy jej leki.Ale ona ma raz lepiej,raz gorzej ,głownie zalezy to u niej od pogody.Niestety,ładnych ciepłych słonecznych w ta wiosne jeszcze nie było.Za to Jorisek kiedy wczoraj przyszedł do nas z wizytą,był w bardzo dobrej formie.Pusia się najpierw najeżyła,ale po chwili już spokojnie sobie go obserwowała.Byli w odległości 70 cm.od siebie i spokojnie sobie odpoczywali..Tak po krótce opisałam Wam moi mili czym żyję ja i nasz zwierzyniec.Pozdrawiam serdeczni...bara66

1 komentarz:

ozon pisze...

Bardzo ciekawy masz ten zwierzyniec, że czasem to Ci zazdroszczę. Ciekawa jestem jak wypadnie spotkanie z rodziną Twojej mamy. Mam nadzieję, że trochę o tej wizycie napiszesz?
Pozdrawiam:)