W blogu o tytule"mali bracia" będę opisywała wszystkich małych braci mniejszych o gorących sercach,którzy ,przeszli razem ze mna i moją rodziną przez nasze życie.Będą to opowieści dla malych dzieci,i dorosłych.Moje wspomnienia warte są ocalenia i zapamiętania.Postaram się pokazać wiele fajnych zdjęć.Mam nadzieję że się spodobamy-ba,jestem tego pewna..........
Translate
środa, 14 sierpnia 2013
Lato,lato ile nam jeszcze zostało?....................
Dnie,stają sie coraz krótsze.I od Sw.Anki już coraz chłodniejsze wieczory i ranki.Po upałach zrobiło się chłodno.Dobrze,że świeci słonce. U nas jednak jak zawsze duje ,że aż ho.Wiatr nieodłacznie nam towarzyszy.Dni bez wietrznych jest bardzo mało. Nasza Pusia wzięła sobie za punkt honoru,chwalenie się połowami.Wczoraj znowu złapała polną myszkę i przyniosła w pyszczku do domu -na próg mieszkania.Jaka była przy tym dumna. Cały czas coś po swojemu mruczała. Od kilku dni obserwujemy przez nasze okna-piekną sarenke ze swoim dzieckiem.Znalazła sobie ostoję w tej dużej trawie.Codziennie rano około godziny 6-tej sarenka razem z swoim dzieckiem maszerowala do lasu. Pewnie aby, znalezć tam pożywienie.Pięknie to wygladało,najpierw ukazywała się na zaoranym polu sarenka a za nią biegło jej dzieciątko. Codziennie od kilku dni.Dzisiaj mama wyszła i czekala na dzieciątko a dzieciaczek się nie pojawial.Wrocila się,ale tam trawa ma okolo 2 metry i nic więcej nie widzimy. Nie wiemy co sie stało.Poczekamy do wieczora i zobaczymy czy się pokażą.Nasza Pusia po kontuzji ma się już lepiej.Rana ładnie się zasklepiła i myślę ,ze będzie dobrze. Moi drodzy dla mnie to obcowanie na co dzien z przyrodą jest jak dla roslin ożywczy deszcz.Już teraz,nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu.Tu jest moje miejsce na ziemi. Nie dokladnie napisalam o sarenkach.One tak wedrowały dwa razy dziennie. Rano pewnie aby się napić w lesie rosy i coś zjeść a wieczorem na swoje legowisko wracały.Zobaczymy -co będzie. Tej dużej trawy jest około hektara i kawałek dalej 3 hektary zaorali tzn tak lekko uprawili bronami.Nie wiem jak to się nazywa bo orka to nie jest..To chyba tylko tak dla Unii robią ,ze niby się na tych polach coś robi..Na tej dużej trawie wyrosl piękny orzech. Ma nawet dużo orzechów..Proszę zobaczyc kilka zdjęć.Pozdrawiam serdecznie....bara66
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Obawiam się, że sarnie maleństwo mogły upolować zdziczałe psy. To byłaby tragedia. Jednak takich psów jest coraz więcej, bo mamy nieodpowiedzialne społeczeństwo.
Pozdrawiam:)
Witaj Halinko!
dzisiaj wróciłam z Wielkiej Brytanii.
Od razu spieszę do Ciebie. Widzę, że mam duże zaległości.
Czasem sarna zostawia swoje małe aby ustrzec je przed niebezpieczeństwem. Są jednak przypadki, że zostaje przez psy zagryzione.
Pozdrawiam:)
Prześlij komentarz