W blogu o tytule"mali bracia" będę opisywała wszystkich małych braci mniejszych o gorących sercach,którzy ,przeszli razem ze mna i moją rodziną przez nasze życie.Będą to opowieści dla malych dzieci,i dorosłych.Moje wspomnienia warte są ocalenia i zapamiętania.Postaram się pokazać wiele fajnych zdjęć.Mam nadzieję że się spodobamy-ba,jestem tego pewna..........
Translate
niedziela, 24 listopada 2013
Bardzo stresowe sutuacje...........
Czy aż tak bardzo może się,odbijać sytuacja stresowa domownikow na zwierzakach.?Wczoraj zadałam sobie to pytanie?Ostra wymiana zdan w obecności najmłodszego członka naszej rodziny spowodowało,iż mały kotek zachował się ,bardzo przykro.Wskoczyła do poscieli meża,i ukarała go za podnoszenie głosu tym,iż zrobiła w jego poscieli siusiu.Nigdy jej się to nie zdarzyło od pierwszego dnia,jej pobytu u nas była bardzo czystym kotkiem.Pieknie się załatwiała do kuwety.Mała kotka jest ogromnie zestresowana.Glośnie i donośnie płacze.Jest to jakby jedna wielka skarga.Myśle,że coś jest z nią nie tak.Czytalam już w necie na ten temat.Jest wiele informacji.Ale trudno nad tym zapanować.Ona się jakby czegos bardzo boi.Może to jest taka reakcja na brak akceptacji ze strony Pusi.Nie wiem.ale ta mała bardzo chce wyjśc z naszego domu. Pan w złej formie mówiący podniesionym głosem,o o ostrym timbrze głosu.Pani też się denerwująca.To wszystko chyba razem spowodowało sytuację braku bezpieczeństwa dla wrażliwego kotka.Dzisiaj trochę opanowałam sytuację,ale nie wim na jak długo.Rytm dobowy został calkowicie rozregulowany/brak potrzeby snu u mego meza/.Kotka potrzebuje spokoju -ciszy nocnej.Krotkie drzemki mego meża w ciągu dnia nie dają poczucia bezpieczenstwa.Mam duże obawy ,co do tego czy uda mi się,odchować to kocię na fajnego kotka.Parę dni temu bylo wszystko dobrze,a tu taka wielka zmiana.Myślę,że może być to choroba najgorsza z możliwych.No.cóż znamy powiedzenie co nas nie zabije to nas wzmocni.Przepraszam za osobiste poruszenie tych problemów ,ale myślę,że mnie zrozumiecie.Pozdrawiam serdecznie ....bara 66
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Zwierzęta, calkiem jak ludzie, miewaja różne charaktery. Mężowi pewnie pogoda listopadowa daje się we znaki... to u Was już śnieg z deszczem był? U nas na razie tylko nieprzyjemna, wietrzna plucha
Droga Halinko!
W tej chwili wróciłam do domu. Zmartwiłam się Twoim komentarzem. Czy możesz napisać coś więcej?
Po lewej stronie mojego bloga są kategorie. Może w Próbnym, po przeczytaniu, usunę komentarz.
Bardzo Cię proszę, cokolwiek to będzie być silna. Mocno Cię całuję i pozdrawiam:)
Masz rację. Zwierzęta domowe, chociaż nie rozumieją słów, z tonacji wypowiedzi domyślają się reszty. Ta malutka poczuła się tak jak Ty. Bardzo mi jej szkoda, a męża poproś, żeby przy zwierzaczkach był spokojniejszy.
Wróciłam i jestem.
Pozdrawiam:)
Prześlij komentarz