Translate

wtorek, 21 stycznia 2014

Trochę sniegu,trochę mrozu i już się zle dzieje.................

Mieszkamy w niedalekiej odległości,od torów kolejowych.Jest to linia na Sochaczew,Lowicz,Poznań.Teraz kiedy drzewa nie mają liści widzimy jak śmigają tą trasą pociągi.Dzisiaj  nie ma wogole ruchu.Jakby gdzieś te pociągi pozamarzały.Komunikaty które podaje radio są niepokojace.Tam gdzieś kilkaset minut opoznienia,tam drzewo na torach,itd.Przykro wo pisać ale zimę przecież mamy co roku.I tak w tym roku przyszła dosyć póżno.Dzień już dłuższy i do wiosny coraz bliżej.Jak zwykle chyba zawiedli ludzie.Podobno całe zło to trakcje elektryczne kóre mokną a potem zamarzają.Okazuje sie znowu ,że na przyrodę nie ma mocnych.Zjawiska atmosferyczne są niezależne od nas samych,ale od nas samych zależy jak sobie,z tym wszystkim będziemy radzić.I tu jest uważam,potrzebna wzajemna empatia. Spotkanie drugiego człowieka,pochylenie nad nim,oddanie mu swego czasu.Zainteresowanie się jego problemami i chęć pomocy.Przecież wracając do tych pociągów-można było tym ludziom podać ciepłe picie i chociaz dobrze poinformować dlaczego przyszło im stać kilka godzin w nieogrzewanym pociągu.Znowu zawiódł człowiek.Teraz kiedy obieg informacji jest błyskawiczny,wszyscy o wszystkim wiedzą i dziwią się, że nowa Pani Ministra sobie z tym nie poradziła.Ja dokładnie pamiętam naszą podróż z mama do Lwowa w roku 1957.Kiedy to aby się dostać się do pociągu relacji Szczecin -Lwów w Katowicach trzeba było wejść oknem.Bite pięć godzin na granicy a było to w styczniu.To była Medyka ,a potem po drugiej stronie trzy godziny w Mościskach.Potem we Lwowie następne kilka godzin ,żeby przejechać 30 km.do Bibrci.I po  kilku godzinach upragniona stacja Chlebowice w nocy.Szukanie jakiegos pojazdu do Bibrci.Kiedy dotarliśmy na miejsce moja babcia ze zdenerwowania nie mogła znależć klucza żeby nam,otworzyć drzwi,i staliśmy pod drzwiami i z bezsilności bardzo wszyscy płakaliśmy.Co pogarszało i tak trudną już sytuację.Ale za to trzeba było widzieć jak wszyscy sie cieszyli z naszego przyjazdu,kiedy już wreszcie udało się otworzyć drzwi.Ja teraz jak sobie to wszystko przypominam to cały czas sobie myślę,że był to sen.Męczący ,ciężki,ale ktory się dobrze skonczył.Ale to wszystko co działo się wtedy,było dlatego ,że nie było czego????? TELEFONOW MOBILNYCH jak mówia na Ukrainie.Tak,tak jak myśmy wtedy żyli i jak się stało,że to wszystko przeżyliśmy....cdn.bara66

Brak komentarzy: