Translate

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Dzisiaj w Bramkach .............

 Bramki 15 czerwca 2020 roku.Przed  laty dnia 15 czerwca 1939 urodziłam się na Sląsku w Rybniku.W końcu sierpnia roku 1939 moja mama wyjechała ze mną malutką do Lwowa aby, pokazać swoją córeczkę Halusię swoim rodzicom i rodzinie.Za kilka dni wybuchła wojna u nas. Bardzo się moja mama o mnie bała. Ojca jako Slązaka z ich terenów wcielono do wojska niemieckiego. Mama postanowiła, jednak wracać na Sląsk. Razem z  kolonistami niemieckimi z terenów Lwowskich uciekali transportem w bydlęcych wagonach na słomie .Zawieżli ich do obozu przejściowego na kwarantannę góry Oberchof w Turyngi.Tam, w transporcie ciężko zachorowałam na zapalenie płuc. Wtedy była to choroba śmiertelna. Miałam wtedy 10 miesięcy.Mama, bardzo przeżywała fakt ,że tam zwłoki palono i nie miała by ,nawet grobu swego dziecka. Był tam też stary lekarz Szwajcar któremu, bardzo się zrobiło mu żal mojej mamy i pojechał  do Szwajcarii aby, przywieść  z Instytutu w celach testowych dopiero,  co pojawiającą się penicillinę Dostałam ją, i następna noc była, krytyczna .Mama opowiadała mi, że śniło się jej wtedy ,że stoi w tłumie ludzi pod wielką górą i wszyscy wypatrują  Matki Boskiej a, tylko ona ją, zobaczyła .Po chwili przyszedł lekarz i powiedział ,że będę żyła. Po kilku dniach już było pewne ,że przeżyję. Po kilku miesiącach , wróciliśmy na Sląsk . Zamieszkaliśmy wtedy w Skoczowie gdzie do roku 1945 mieszkaliśmy. Dwa lata ojciec mój był z nami w Skoczowie i potem  za romas z żoną swego przełożonego wysłano go na front  wschodni Jakoś  od razu udało mu się z tamtąd uciec do aliantów, i tam w niewoli przesiedział całą wojnę.Kiedy my się męczyliśmy, jemu brakowało tylko ciasteczek maminego wypieku tak mamie pisał. Ojciec mój  był z wykształcenia agronomem po Instytucie Rolniczym w Puławach. To tyle na dzisiaj wam napisałam.Halina cdn.Bara66 blogspot.com

Brak komentarzy: