Translate

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Jeszcze w światecznym nastroju...........

Zbliża się koniec dnia świątecznego.Kiedyś Swieta Wielkanocne trwały procz niedzieli dwa dni.Potem zabrano jeden dzień i tak już zostało.Moje Swięta teraz są raczej smutne.Rodzina się bardzo podzielila.Jesteśmy my starzy ja i mój mąz i córka Basia z synem Adamem.I druga rodzina moj syn Janusz i synowa i cała reszta.Nasze wzajemne kontakty uległy ostatnio bardzo dużym zmianom. Inaczej juz  spędzają Swieta syn i jego rodzina.Trudno im juz, znależć chwilke czasu na spotkanie z nami Wnuki i prawnuki mają ciekawsze mozliwości spedzania czasu świątecznego niż, spotykanie nas bo coz,to za atrakcja dwoje starszych ludzi.I ja, to rozumiem i nie mam im za złe.Niech,tak juz będzie skoro oni tak lubią.My mamy towarzystwo naszych kochanych zwierzaków i to nam wystarcza.Nie pcham się gdzie mnie nie chcą.Teraz wieczorem bardzo poprawiła się pogoda.Wyszło słonce i teraz bardzo pięknie zachodzi.Choc to podobno nie wróży,  dobrej pogody, w następnym dniu. Pożyjemy ,zobaczymy.Martwię się naszymi kotkami .Bardzo marnie jedzą Wyprobowałam już,rożne karmy i te z górnej półki i te tak zwane "marketowe" i skutek taki sam. Kupiliśmy im lekarstwo na apetyt ale,nie widzę jakoś poprawy.Może tak dbają o linię Bo są wesole ,radosne i nie widzę żeby były chore.W internecie  bawiła nas taka ogromna ilosć życzeń,śmiesznych filmów ,radosnych kartek z życzeniami,że wcale nie czułam sie osamotniona w tym względzie.I dobrze .Ale troche przykro kiedy  zapominają ci najbardziej kochani. No, cóż, widać tak być musi.Kiedy pisałam bloga na platformie Onetu bardzo dużo różnych tematów poruszałam z serii tzw.rodzinnej i cieszyły się dużym powodzeniem ale ,teraz jakos wydaje mi się to nie ciekawe.Dzisiaj od rana jeżdzila wokól naszej wsi straż na sygnałach jak do pożaru.Okazalo się ,że to stary zwyczaj powtarzany co roku -  polewanie sikawkami domostw za datki pienieżne dla straży.Jakos w poprzednie lata  nie zwrociłam na to uwagi.Na naszej ulicy  to co widziałam z okna nie było optymistyczne.Nikt nic nie dawal strazakom  i pojechali dalej.My po prostu nie zdążyliśmy zanim sie zorientowaliśmy oni już odjechali.I to by było na tyle na koniec śmigusa dyngusa. Jutro wam opiszę jakie dyngusy drzewiej bywały moim udziałem.Pozdrawiam spokojnej nocy Wasza Halina.

1 komentarz:

♥ Łucja-Maria ♥ pisze...

Najdroższa Halinko!
Czytam Twój post i łezka spływa po moim policzku. Wiem, że jako Mama usprawiedliwiasz swojego syna. Wybacz, ja tego nie potrafię zrozumieć. Każdy z nas jest zabiegany i ma mnóstwo obowiązków. Nie potrafię sobie wyobrazić abym nie odwiedzała Rodziców. Święta spędzamy razem z moim Braciszkiem i jego Rodzinką. Cieszymy się każdą chwilą ze sobą spędzoną.
Całuję i serdecznie pozdrawiam:)